Przejdź do głównej zawartości

Najlepszy przyjaciel dziecka - Janusz Korczak


korczak_okulary




Żyjemy w czasach szybkich zmian. Cechy cywilizacji XXI wieku to przede wszystkim ekspresowe tempo, ogromne przemiany, rozwój nowych technologii, natłok informacji, które docierają ze wszystkich stron. Ogromny wachlarz propozycji, który jest dostarczany dorosłym powoduje, że czując presję otoczenia nie zawsze podejmują decyzje zgodne ze swoim światopoglądem. Jak wychowywać dziecko? W sposób bezstresowy czy rygorystyczny? Jakie umiejętności rozwijać w dziecku od najmłodszych lat? Na jakie dodatkowe zajęcia zapisać dziecko? – to przykłady niektórych pytań jakie zadają sobie rodzice w dzisiejszych czasach. Czy te pytania można w jakiś sposób odnieść do działalności „Najlepszego przyjaciela dzieci”, Janusza Korczaka? Patrząc na jego szeroką działalność pedagogiczną, można stwierdzić, że jego praktykowane poglądy przybrały miano ponadczasowych.

Janusz Korczak to osoba wielowymiarowa, znany jest jako: pedagog, wychowawca, lekarz, publicysta, pisarz, działacz-społecznik, dydaktyk, inicjator walki o prawa dziecka. Posiada również wiele przydomków: Polski Pestalozzi, Doktor Serc i Rozumu, Nauczyciel i Męczennik, Pedagog Rzeczywistości i Snów, Stary Doktor. Mimo że utwory Korczaka zostały napisane około 100 lat temu, nie straciły na swojej wartości, autentyczności i aktualności przekazu. W swoich utworach Korczak zawarł wszystko co ważne dla dziecka. Chciałabym przypomnieć dorosłym, że w natłoku codziennych spraw, obowiązków to jednak dziecko musi stać na pierwszym miejscu i miłość rodzica do dziecka. To jaki będzie mieć stosunek dojrzały człowiek do dziecka zaważy na dalszym życiu najmłodszego. A przecież każdy chce jak najlepiej dla dziecka. Korczak dzieła swoje adresował do dzieci i do dorosłych. W swoich utworach uczy dorosłego jak kochać mądrze i odpowiedzialnie, ale również jak być kochanym przez dziecko. Pokazuje jak zbudować pomost pomiędzy światem dziecka a światem dojrzałego człowieka. Najmłodszemu czytelnikowi przypomina, że każde dziecko jest niepowtarzalną, samodzielną, twórczą jednostką, która może wspiąć się wysoko jeżeli uwierzy w siebie i w swoje możliwości. Każdy utwór  porusza, bawi, uczy, naprowadza, uświadamia, przestrzega.

Zanim jednak przejdę do analizy konkretnych utworów pedagoga warto pochylić się nad jego nietuzinkowym życiorysem.

Lata dziecięce
Henryk Goldszmit, bo tak brzmiało prawdziwe imię i nazwisko Janusza Korczaka, wywodził się z żydowskiej rodziny, pochodzącej z Hrubieszowa. Urodził się 22 lipca w Warszawie, nie wiadomo jednak czy w 1878 czy w 1879 roku. Problem powstał z winy ojca, który odkładał wyrobienie metryki. Być może zastanawiał się nad chrztem syna, ponieważ rodzina była przesiąknięta polską kulturą. W swoim „Pamiętniku” napisał: „Jutro kończę sześćdziesiąt trzy albo sześćdziesiąt cztery lata. Ojciec przez parę lat nie wyrabiał mi metryki. Przeżyłem z tego powodu kilka ciężkich chwil. Mama nazwała to karygodnym niedbalstwem: jako adwokat powinien był ojciec sprawy metryki nie odwlekać. Nazywam się po dziadku, a imię dziadka Hersz (Hirsz). Ojciec miał prawo nazwać mnie Henrykiem, bo sam otrzymał imię Józef. […] Winienem wiele miejsca poświęcić ojcu: realizuję w życiu to, do czego on dążył, do czego dziadek tak dręcząco dążył tyle lat”.

W 1978 roku kiedy organizowano pierwsze obchody Roku Korczakowskiego, UNESCO przyjęła zatem rok 1878 jako rok narodzin Korczaka.

Henryk był synem Józefa Goldszmita i Cecylii z Gębickich. Wysoki status społeczny  ojca, który był adwokatem, zapewniał wszystkim członkom rodziny dostatnie życie. Henryk wychowywał się w komfortowych warunkach, otaczała go służba, piastunki i guwernantki. Mimo wszystko w jego zapiskach dzieciństwo ukazane było jako pełne lęków, strachu, poczucia bezsilności i samotności. Relacje z rodzicami nie były przesiąknięte miłością.  Panował w niej chłód i obojętność, zamknięty był świat uczuć, radości, beztroskiego dzieciństwa. W swoim „Pamiętniku” pisze: „Byłem dzieckiem, które godzinami może bawić się samo, dzieckiem, o którym nie wie się, że dziecko jest w domu”. Słowa te bardzo wyraźnie oddają poczucie samotności z jaką musiał się zmierzyć będąc już dzieckiem. Wtedy też pojawiły się pierwsze troski i zmartwienia chłopca. Jedną z nich był dylemat nierówności klasowych. Stworzył wówczas plan ratowania świata, z którym podzielił się ze swoją babcią (ta jako jedyna dała mu odrobinę ciepła). Zaznaczył to w swoich wspomnieniach: „Ni mniej, ni więcej, tylko wyrzucić wszystkie pieniądze. Jak i dokąd wyrzucić, i co potem zrobić, zapewne nie wiedziałem. Nie należy sądzić zbyt surowo. Liczyłem wówczas pięć lat, a zagadnienie żenująco trudne: co robić żeby nie było dzieci brudnych, obdartych i głodnych, z którymi nie wolno bawić się na podwórku […]”. Najprawdopodobniej warunki, w których się wychowywał i czego doświadczył we wczesnym okresie życia, przeważyły o późniejszych jego życiowych wyborach.

Również w tym okresie pojawił się problem z poczuciem podwójnej tożsamości narodowej. Jak napisał o nim Tadeusz Konwicki: „Był Żydem i był Polakiem. A być Żydem i Polakiem to dużo trudniej, niż być samym Żydem czy samym Polakiem”. Doświadczył tego, gdy chciał przygotować pogrzeb swojemu jedynemu zwierzątku – kanarkowi. W „Pamiętniku” wspomina go tak: „Chciałem na jego pogrzebie postawić krzyż. Służąca powiedziała, że nie, bo on ptak, coś bardzo niższego niż człowiek. Płakać nawet grzech. Tyle służąca. Ale gorsze, że syn dozorcy domu orzekł, że kanarek był Żydem. I ja. Ja też Żyd, a on Polak, katolik. On w raju, ja natomiast, jeśli nie będę mówił brzydkich wyrazów i będę mu posłusznie przynosił kradziony cukier – dostanę się po śmierci do czegoś, co wprawdzie piekłem nie jest, ale tam jest ciemno […]. Śmierć. Żyd. Piekło. Czarny, żydowski raj. Było co rozważać”.

O szkole powszechnej pisał niewiele, zabrano go z niej i zapewniono małemu Henrykowi edukację w domu.

Gimnazjum i rodzinna tragedia
Dalsze kształcenie odbył już w rosyjskim męskim gimnazjum praskim na rogu ulic Brukowej i Namiestnikowskiej. Ponieważ młodość Henryka przypadła na okres zaboru rosyjskiego, językiem wykładowym był rosyjski. Szkołę, do której uczęszczał cechowała twarda dyscyplina. Szczególną uwagę Korczaka przykuła dominująca pozycja nauczycieli w stosunku do wychowanków. Wtedy też pojawiły się kolejne myśli i refleksje na tematy społeczne: „Rozglądam się. Dostrzegam. Widzę. – Miały mi się otworzyć oczy. Otworzyły się. Pierwsze myśli o reformach wychowawczych”. To również był czas dynamicznego poznawania świata literatury, która stała się jego pasją. Czytał utwory Józefa Ignacego Kraszewskiego, Henryka Sienkiewicza, żył Młodą Polską, zaczytywał się również w dziełach Cycerona i Demostenesa.                

Niestety los nie oszczędził Henryka, w 1892 roku zmarła jego ukochana babcia Emilia, a jego ojciec zapadł na chorobę psychiczną. W związku z brakiem stałych dochodów ojca, środki materialne zaczęły szybko się kurczyć. Skutkowało to tym, iż rodzina Goldszmitów musiała zmieniać miejsca zamieszkania na coraz to skromniejsze. Żeby móc nadal kontynuować naukę w gimnazjum, Henryk zaczął dawać korepetycje, które stały się pierwszym polem obserwacji dzieci i ich rodziców.

W 1896 roku ojciec Henryka zmarł zostawiając po sobie długi. Jednak po latach ubóstwo rodziny wspominał tak: „Ja byłem bogaty, kiedy byłem mały, a potem już biedny, więc znam to i to. Wiem, że można być i tak i tak porządnym i dobrym, że można być bogatym i bardzo nieszczęśliwym”.

Pierwsze sukcesy publicystyczne

Jako gimnazjalista Janusz Korczak podjął współpracę z tygodnikiem satyryczno-humorystycznym „Kolce”, a w późniejszym czasie również z katolickim pismem „Czytelnia dla wszystkich”. Utwory publikowane dawały mu skromny dochód. Wszystko to jednak było czasochłonne i nie starczało mu już czasu na bieżącą naukę w gimnazjum, z związku z tym musiał powtarzać jedną klasę.

W 1896 roku debiutował na łamach tygodnika „Kolce” felietonem „Węzeł gordyjski” na temat wychowywania dzieci. Podpisał się wtedy pseudonimem „Hen”. Kolejne utwory humoreski i powiastki podpisywał pseudonimami tworzonymi od swojego imienia: „Hen”, „Ryk”, „Hen Ryk”. W tygodniku „Kolce” rozpoczął pracę jako literat i felietonista. Od początku 1901 roku pisał cotygodniowy odcinek – felieton publicystyczny. Współpraca z czasopismem trwała kilka lat. Goldszmit odnalazł się także w roli satyryka. W 1905 roku jego felietony zostały opublikowane w wydaniu książkowym pt. „Koszałki opałki”.

W 1898 roku w codziennej gazecie „Kurier Warszawski” Ignacy Paderewski ogłosił konkurs na najlepszy dramat. Henryk wziął w nim udział i wysłał swoją czteroaktówkę pt. „Którędy?” podpisując się „Janasz Korczak”. Rozstrzygnięcie konkursu nastąpiło w 1899 roku, a Henryk za swój dramat dostał wyróżnienie. Przy druku zecer zrobił błąd i zamiast „Janasz” wydrukowano „Janusz”. Od tego momentu Henryk Goldszmit przyjął ten pseudonim. Do historii przeszedł jako Janusz Korczak.

Od 1900 roku zaczął również publikować w czasopiśmie „Wędrowiec”, w którym opublikował cykl felietonów pt. „Dzieci i wychowanie”. Publikował również w czasopiśmie „Głos” redagowanym przez Jana Władysława Dawida. W 1907 roku ukazała się w wydaniu książkowym powieść pt. „Dziecko salonu”.

Działalność lekarska i literacka
W 1898 roku na pierwszy plan zaczęły wysuwać się u Korczaka zainteresowania pedagogiczne. Leon Rydygier wspomina, że po maturze obserwując dzieci Korczak rzekł do niego: „Każde z tych dzieci bawi się inaczej. Chcę wiedzieć dlaczego. Wiem, że szukanie odpowiedzi na to pytanie zajmie mi wiele lat życia. Kto wie?...Może całe życie…I może jej w ogóle nie znajdę. Ale im więcej obserwacji, tym bliższa prawda. Prawda o człowieku, której dotychczas wcale nie znamy…”.

Jednak kiedy Janusz Korczak zdał maturę podjął decyzję, że zostanie pediatrą. Pokonawszy barierę numerus clausus (liczba studentów pochodzenia żydowskiego nie mogła przekraczać dziesięciu procent) rozpoczął studia medyczne na Wydziale Lekarskim Carskiego Uniwersytetu Warszawskiego.

W latach 1900 - 1915 działał jako aktywny  członek Towarzystwa Kolonii Letnich. Od 1907 roku będąc już pediatrą jeździł regularnie na kolonie w charakterze wychowawcy i lekarza. Celem Towarzystwa było wspieranie dzieci najbiedniejszych, chorych, niedożywionych. Praca ta była trudna, ciężka i wymagała pełnego zaangażowania. Jednak poprzez stały kontakt z dziećmi i ich trudnościami zaczynała kształtować się „tożsamość pedagogiczna Korczaka”. Doświadczenia te zaowocowały książkami pt. „Mośki, Jośki i Srule” (1910), „Józki, Jaśki i Franki” (1911).

23 marca 1905 roku otrzymał dyplom lekarza. Pracę rozpoczął jako pediatra w szpitalu im. Bersonów i Baumanów przy ul. Śliskiej 51 w Warszawie. Korczak pracował na stanowisku lekarza miejscowego. Spędził w tym miejscu 7 lat z przerwami.  Bywał z wizytami u rodzin biednych jak, i również zamożnych. Od najbiedniejszych nie brał pieniędzy, natomiast od bogatych pobierał wysokie honoraria. Jako lekarz pisał również do czasopism medycznych takich jak: „Krytyka Lekarska”, „Przegląd Pediatryczny”, „Medycyna i Kronika Lekarska” i „Wiedza”.

Korczak brał również udział w wojnie. W 1905 roku został powołany do wojska i wyjechał jako wojskowy lekarz do Mandżurii, na front wojny rosyjsko-japońskiej. Do Warszawy wrócił w 1906 roku. Już wtedy był rozpoznawalną osobą, miał bowiem za sobą debiut literacki, wydał bowiem książkę pt. „Dzieci ulicy”, która została wydana w 1901 roku przez Pajewskiego. Był również znanym pisarzem i publicystą.

Kilkakrotnie wyjeżdżał za granicę, by pogłębiać swoją wiedzę medyczną. Jako słuchacz uczestniczył w wykładach z pediatrii i pedagogiki. Był w Berlinie (1907), Paryżu (1909)
i Londynie (1911). Wspominał to następująco: „…Wykształcenie dopełniłem w klinikach Berlina (rok) i Paryża (pół roku). Miesięczny wypad do Londynu pozwolił mi zrozumieć na miejscu istotę pracy charytatywnej, duży dorobek.. Dni wolne – zwiedzanie sierocińców, zakładów poprawczych, miejsc zamknięcia dla tak zwanych dzieci występnych. Miesiąc w szkole dla cofniętych w rozwoju, miesiąc w klinice neurologicznej Ziehena”. W książce „Jak kochać dziecko” czytamy: „Berliński szpital i niemiecka literatura lekarska nauczyły mnie myśleć o tym, co wiemy, i pozwoli, systematycznie posuwać się naprzód. Paryż nauczył mnie myśleć o tym, czego nie wiemy, a widzieć pragniemy, musimy, będziemy. Berlin to dzień roboczy, pełen drobnych trosk i zabiegów. Paryż to święto jutra z jego olśniewającym przeczuciem, potężną nadzieją i nieoczekiwanym triumfem. Siłę chcenia, ból niewiedzy, rozkosz poszukiwań dał mi Paryż. Technikę uproszczeń, wynalazczość drobiazgów, ład szczegółów wyniosłem z Berlina”. Mocne starania, ambicje i determinacja pozwalały na dalsze  rozwijanie kolejnych pasji. Dzięki poświęceniu Janusz Korczak mógł również czerpać od najlepszych, a odbyte staże zagraniczne pozwoliły mu na zwiększenie bagażu doświadczeń.

W kolejnym artykule nastąpi kontynuacja biografii Janusza Korczaka, zapraszam na ciąg dalszy. :)

Autor: Izabela Majta

Znajdziecie nas na fbMINTS

Literatura:

J. Korczak, Pamiętnik i inne pisma z getta, Wyd. W.A.B., Warszawa 2012.

K. Stachowicz, Wielkie Biografie Korczak, Wyd. Buchmann, Warszawa 2012.

A. Witkowska, Janusz Korczak sam o sobie, „Biblioteka” 2012,  nr 2.

T. Konwicki, Którędy, „Przegląd Pedagogiczny” 1998, nr 3-4.

B. Smolińska-Thiess, Korczakowskie narracje pedagogiczne, Wyd. Impuls, Kraków 2013.

J. Korczak, Prawidła życia, [w:] Dzieła, t. 11, vol.1, Wyd. Instytut Badań Literackich PAN, Warszawa 2003.

S. Wołoszyn, Korczak, Wyd. Wiedza Powszechna, Warszawa 1978.

Cytat za: H. Mortkowicz-Olczakowa, Janusz Korczak, Wyd. „Czytelnik”, Warszawa 1978.

J. Korczak, Jak kochać dziecko. Internat. Kolonie letnie. Dom Sierot, Warszawa 2013.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Ustawienia w piłce siatkowej

Obrona i asekuracja w piłce siatkowej – teoria i praktyka

Przyjęcie w piłce siatkowej

Atak w piłce siatkowej

 

Rozegranie w piłce siatkowej

 

Analiza wpływu rozkładu i skuteczności ataku ze względu na pozycję rozrywającego

Andrea Gardini – Blok

Pistolet VIS wz. 35 – broń której zazdrościli nam nawet Niemcy