Przejdź do głównej zawartości

Kochaj i bądź kochany

korczak


Dziś zapraszam do kolejnego utworu Janusza Korczaka – „Jak kochać dziecko. Dziecko w rodzinie”. Moim zdaniem to jedna z jego najlepszych książek. Pozycja ta na pewno pobudza i zachęca do własnych przemyśleń na temat dziecięcego świata. Ukazuje przeżycia, marzenia, dociekliwość dziecięcą, dramaty dziecięcych konfliktów, radości z osiągnięć, niezrozumienie ze strony dorosłych. Czytając tę książkę dorosły z pewnością uzupełni lub przypomni sobie swoją psychologiczną i pedagogiczną wiedzę o dziecku, która jest  niezbędna do harmonijnego rozwoju.

Utwór „Jak kochać dziecko” składa się z czterech części: „Dziecko w rodzinie”, „Internat”, „Kolonie letnie”, „Dom Sierot”. Największym uznaniem cieszy się pierwsza część „Dziecko w rodzinie”, i na niej dziś skupiam całą uwagę. „Esej ten powszechnie uważany jest za dzieło ważne, uniwersalne, przekraczające granice czasu i miejsca”. Utwór powstał w czasie I wojny światowej. „Jest to dzieło szczególne, popełnione przy huku armat, pełne miłości i ciepła, nawet liryzmu, który miesza się z powagą i stanowczością […]. Janusz Korczak przebywał wtedy na Ukrainie jako oficer-lekarz. Utwór po raz pierwszy wydano pod koniec 1918 roku.

Esej składa się ze 116 punktów, w których autor sięga do podstawowych aspektów życia dziecka. Poruszone są w nim najważniejsze kwestie życia dziecięcego.  Książka skierowana jest w pierwszej kolejności do matki, następnie każdego dorosłego, który ma styczność z dzieckiem. Przedstawione są najważniejsze przemyślenia Janusza Korczaka, które stanowią podstawę do prawidłowego rozwoju dziecka. Korczak pisze o narodzinach, macierzyństwie, zdrowiu, wychowaniu, opiece, zabawie, bajce, edukacji, o prawach dziecka, ukazuje świat oczami najmłodszych W tych 116 punktach naświetlony został proces wychowawczy, wydobyto na światło dzienne to czego nie widać „gołym okiem”. Ma się wrażenie, że nie pominięto niczego, co jest niezbędne do radosnego i mądrego dzieciństwa. Korczak pokazuje jak poruszać się w świecie najmłodszych.

Janusz Korczak nie zamierzał stworzyć gotowego poradnika z odpowiedziami, wcielił się on tutaj w rolę przewodnika, który powoli i starannie wprowadza czytelnika w tajniki życia dziecięcego.  Już na samym początku przedstawia swój punkt widzenia: „Ilekroć, odłożywszy książkę, snuć zaczniesz nić własnych myśli, tylekroć książka cel zamierzony osiąga. Jeśli szybko przerzucając karty – odszukiwać będziesz przepisy i recepty, dąsając się, że ich mało – wiedz, że jeśli są rady i wskazówki, stało się tak nie pomimo, a wbrew woli autora”.

Pedagog wierzy iż dotrze do odbiorcy, że nikt inny, jak tylko rodzic, a w szczególności matka jest najlepszym obserwatorem swojego dziecka. Nawet zachęca ją poprzez słowa: „Są myśli, które w bólu samemu rodzić trzeba, i te są najcenniejsze. One decydują […]. Tymi słowami Korczak zwraca się bezpośrednio do matki, chcąc jej uświadomić powagę sytuacji: „Dziecko, które urodziłaś, waży dziesięć funtów. Jest w nim osiem funtów wody i garść węgla, wapnia, azotu, siarki, fosforu, potasu, żelaza. Urodziłaś osiem funtów wody i dwa popiołu. A każda kropla tego twojego dziecka była parą chmury, kryształem śniegu, mgłą, rosą, zdrojem, mętem kanału miejskiego. Każdy atom węgla czy azotu wiązał się w miliony połączeń. Tyś tylko zebrała to wszystko, co było..”. Rzecznik Praw Dziecka Marek Michalak podkreśla, że: „Korczak mówi to przede wszystkim jako lekarz pediatra znający trudy porodu, zagrożenia i obawy, które towarzyszą rodzicom w pierwszych miesiącach życia ich dziecka”.

Stary Doktor opisuje pokrótce tematy związane z karmieniem piersią, chorobami, ząbkowaniem, rozwojem fizycznym, jedzeniem, spaniem. Nawołuje: „matko, wsłuchaj się w dziecko, odkryj specyficzny język znaków, kodów, które ci wysyła i które ty znacznie lepiej niż każdy lekarz potrafisz zrozumieć; naucz się czytać swoje dziecko”. Stwierdza: „Dziecko jest pergaminem szczelnie zapisanym drobnymi hieroglifami, których część tylko zdołasz odczytać, a niektóre potrafisz wytrzeć lub tylko zakreślić i własną zapełniasz treścią”. Chce również uzmysłowić matce, sposób komunikowania się dziecka: „Jak naiwna jest radość matki, że rozumie pierwszą niewyraźną mowę dziecka, zgaduje przekręcone i niedomówione wyrazy. Dopiero teraz?..Tylko tyle?...Nic więcej?....A mowa płaczu i śmiechu, mowa spojrzenia i skrzywienia ust, mowa ruchów i ssania?...”. Zachęca do czuwania nocnego: „Nie zrzekaj się tych nocy. One dają to, czego nie da żadna książka, niczyja rada. Bo tu wartość nie tylko wiedzy, ale w głębokim przewrocie duchowym, który nie pozwala powracać do jałowych rozmyślań: co być by mogło, co być powinno, co byłoby dobre, gdyby…ale uczy działać w warunkach, które są. Podczas tych nocy urodzić się może sprzymierzeniec, anioł stróż dziecka – intuicja macierzyńskiego serca, jasnowidzenie, na które się składają: badawcza wola, czujna myśl, niezaćmione uczucie”.

W swoim eseju upomina się o mądre wychowanie, krytykuje wszelkie próby zawłaszczenia dziecka, przedmiotowego jego traktowania. Uczy pokory w stosunku do dziecka „[…] wychowanie dziecka to nie miła zabawa, a zadanie, w które trzeba włożyć wysiłek bezsennych nocy, kapitał ciężkich przeżyć i wiele myśli…”. Nawołuje rodzica do zachowania rozsądku: „Całe wychowanie współczesne pragnie, by dziecko było wygodne, konsekwentnie krok za krokiem dąży, by uśpić, stłumić, zniszczyć wszystko, co jest wolą i wolnością dziecka, hartem jego ducha, siłą jego dążeń i zamierzeń. Grzeczne, posłuszne, dobre, wygodne, a bez myśli o tym, że będzie bezwolne wewnętrznie i niedołężne życiowo”. Korczak chce dać do zrozumienia, że wychowanie musi być na pewno przemyślane i rozsądne. Łatwe i wygodne rozwiązania są chwilowe, i na moment, sprowadzą pozorny spokój, ciszę, i zadowolenie. Dziecko należy bacznie obserwować i poważnie je traktować. Pedagog ostrzega: „Więc na wszystko pozwalać? Przenigdy; z nudzącego się niewolnika zrobimy znudzonego tyrana. Zabraniając, hartujemy bądź co bądź wolę, bodaj w kierunku hamowania się i zrzekania tylko, rozwijamy wynalazczość w działaniu na ciasnym terenie, umiejętność wyślizgiwania się spod kontroli, budzimy krytycyzm. I to coś warte jako jednostronne przygotowanie do życia. Pozwalając „na wszystko”, baczmy, by dogadzając zachciankom, tym usilniej nie dławić chceń. Tam osłabiamy wolę, tu ją zatruwamy”.  Odsłonięty został świat widziany oczami dziecka. W ten sposób Korczak chciał uświadomić dorosłym, że świat dziecięcy to nie tylko śmiech i beztroski czas.  Już w dzieciństwie przeplatają się łzy i radości, przyjaźnie i antypatie, dobro i zło, rozczarowania i odkrycia, przegrana i wygrana. „Dusza dziecka jest równie złożona jak nasza, pełna podobnych sprzeczności, tragicznie zmagająca się z odwiecznym: pragnę, ale nie mogę, wiem, że należy, ale nie podołam”. Dzieci również mają swoje problemy, marzenia, obawy, lęki, przeżywają radości, smutki, zazdroszczą, nie rozumieją, są zakłopotane. Doświadczają podobnych emocji, uczuć co dorosły, tylko nie są one wystarczająco dostrzegane przez innych. Korczak poucza, że dziecku od samego początku należy się prawda o życiu. Nie należy go oszukiwać i za wszelką cenę chronić przed negatywnymi aspektami życia, bo to jest tylko kwestią czasu kiedy tego doświadczy. Wtedy to przeżycie będzie jeszcze bardziej bolesne: „Bo jakże, chcecie dziecko wprowadzić w życie w przeświadczeniu, że wszystko jest słuszne, sprawiedliwe, rozumnie umotywowane i niezmienne? W teorii wychowania zapominamy, że winniśmy uczyć dziecko nie tylko cenić prawdę, ale i rozpoznawać kłamstwo, nie tylko kochać, ale i nienawidzić, nie tylko szanować, ale i pogardzić, nie tylko godzić się, ale i oburzać, nie tylko ulegać, ale i buntować się”. Nawet dorośli często gubią się w swoich emocjach, uczuciach, nie potrafią ich dobrze nazwać i reagują w sposób niewłaściwy: „Często spotykamy ludzi dojrzałych, którzy się oburzają, gdy wystarczy zlekceważyć, pogardzają, gdzie należy współczuć. Bo w dziedzinie negatywnych uczuć jesteśmy samoukami, bo ucząc abecadła życia, uczą nas tylko paru liter, a pozostałe ukrywają”. Tym samych zachęca dorosłych, aby nie popadli w mechanizm błędnego koła. Korczak chce dać do zrozumienia, aby rodzice nie przenosili z pokolenia na pokolenie nieumiejętność nazywania swoich uczuć.  Na podstawie swoich obserwacji Korczak zauważył jak wiele wysiłku muszą dzieci wkładać w codzienne czynności: „Jak biedne są te liliputy w kraju olbrzymów. Głowa wiecznie w górę, aby coś zobaczyć. Okno gdzieś wysoko jak w więzieniu. Aby usiąść na krześle trzeba być akrobatą. Wysiłek wszystkich mięśni i całej inteligencji, by sięgnąć wreszcie do klamki”.    Janusz Korczak był zdania, że dorosły od dziecka, może się wiele nauczyć: „W dziedzinie uczuć przewyższa nas siłą przez nieurobienie hamulców. W dziedzinie intelektu co najmniej nam dorównywa, tylko mu brak doświadczenia. Dlatego tak często dojrzały bywa dzieckiem, a ono dojrzałym człowiekiem. Cała reszta różnicy to, że nie zarobkuje, że będąc na utrzymaniu, zmuszone ulegać”. Mało tego: „Dziecko zna otoczenie, jego humory, nałogi, słabostki, zna i, dodać można, umiejętnie wyzyskuje. Przeczuwa życzliwość, odgaduje obłudę, chwyta w lot śmieszność. Ono tak czyta z twarzy, jak wieśniak wyczytuje z nieba, jaką wróży pogodę. Bo i ono całymi latami wpatruje się i bada, w szkołach i internatach ta praca przenikania nas prowadzi się zbiorowym wysiłkiem. Tylko my widzieć nie chcemy, dopóki nam nie zakłóca miłego spokoju, wolimy łudzić się, że naiwne, nie wie, nie rozumie, łatwo się da zwieść pozorom”.

Bardzo mocno akcentuje prawa dziecka. Prawie jak w wojsku wydaje rozkaz, który nawołuje wszystkich do uważnego słuchania, i poważnego potraktowania sprawy: „Baczność. Albo porozumiemy się teraz, albo rozjedźmy się na zawsze […] Wzywam o manga charta libertatis, o prawa dziecka”. Wymienia trzy zasadnicze prawa: prawo dziecka do śmierci, prawo dziecka do dnia dzisiejszego, prawo dziecka, by było tym, czym jest.  Zwraca uwagę na to co dla dziecka jest ważne, do harmonijnego rozwoju. Nie pomija przy tym zabawy, która ma znaczący wpływ na rozwój psychiczny i fizyczny każdej istoty: „Czym są spokojne zabawy dzieci, jeśli nie rozmową, wymianą myśli, snuciem marzenia na obrany temat, udramatyzowanym snem o potędze. Bawiąc się, wygłaszają istotne poglądy, jak autor w akcji powieści, rozwijają myśl zasadniczą”. Korczak daje rodzicom do zrozumienia, że w zabawie dzieci potrzebna jest swoboda, która prowadzi do rozwoju i nauki. Ukazuje rozczarowanie rodziców, którzy nie zdają sobie sprawy, że właśnie w tym momencie dziecko się rozwija: „Niechętnie widziane bywają przez nas niektóre zabawy, dociekania i próby. Dziecko chodzi na czworakach i szczeka, by się przekonać, jak radzą sobie zwierzęta, udaje kulawego, starca zgarbionego, zezuje, jąka się, zatacza jak pijany, naśladuje widzianego na ulicy wariata, chodzi z zamkniętymi oczami (niewidomy), zatyka uszy (głuchy), kładzie się nieruchomo i wstrzymuje oddech (umarły), […] Wszystko, o czym się może przekonać, chce widzieć, sprawdzić, doświadczyć […]”.

Korczak porusza problem do ciekawości świata, która drzemie w każdym dziecku. Każdy  chce wiedzieć i widzieć, coraz to więcej i więcej, odczuwać radości z odkrywania tajemnic świata. Dziecko chce wiedzieć, chce rozumieć, chce pojąć, dlatego zadaje przeróżne pytania, które często przerastają rodziców, bo nie potrafią udzielić satysfakcjonującej odpowiedzi. Nie należy zniechęcać dziecka, lecz starać się w sposób łagodny i cierpliwy odpowiadać, podpowiadać, naprowadzać, dawać rady i wskazówki, popychać naprzód. Wystrzegać się reakcji w postaci burknięcia, zbycia, odkładaniem na potem, bo: „Dziecko chce by je traktowano poważnie, żąda zaufania, wskazówki i rady. My odnosimy się do niego żartobliwie, podejrzewamy bezustannie, odpychamy niezrozumieniem, odmawiamy pomocy”. Korczak nawet zapewnia, że: „Nieprawdą jest, że dziecko pragnie szybki z okna i gwiazdki z nieba, że przekupić można pobłażaniem i uległością, że jest wrodzonym anarchistą. Nie, dziecko ma poczucie obowiązku, nienarzuconego przemocą, lubi plan i ład, nie wyrzeka się prawideł i obowiązków. Żąda tylko, by brzemię nie było zbyt ciężkie, by grzbietu nie raniło, by znalazło wyrozumienie, gdy się zawaha, poślizgnie, gdy znużone przystanie, by tchu zaczerpnąć”.

„Jak kochać dziecko. Dziecko w rodzinie”  to cenny poradnik dotyczący najważniejszych kwestii życia. „Korczak trwa przy dziecku i uczy kochać miłością mądrą, refleksyjną, skierowaną na poznawanie i rozumienie dziecka. Miłość do dziecka jest procesem. Jest dynamiczna, rozwija się, dojrzewa przede wszystkim w pytaniach: ogólnych i szczegółowych, filozoficznych i praktyczno-codziennych, skierowanych zarówno na poszukiwanie istoty dziecka i dzieciństwa, jak i na indywidualne poznanie własnego dziecka i uczenie się roli rodzicielskiej”.

Korczak w swoim eseju prowadzi czytelnika za rękę i w umiejętny sposób wprowadza go w świat dziecka. Nie pomija żadnego obszaru życia. Słowa przepełnione są miłością, wrażliwością, radością, lecz też przestrogą, żalem, rozczarowaniem. Esej uczy jak kochać, ale również jak być kochanym przez dziecko. Starannie dobrane słowa autora sprawiają, że momentami ma się wrażenie, że czyta się poezję. Odczytać można rady, które naprowadzają czytelnika  na właściwy kierunek. Korczak daje do zrozumienia, że to dorosły musi być czujny, musi ufać sobie, swoim myślom, swoim spostrzeżeniom. Chce, aby czytelnik  dążył do radosnego i wartościowego życia zarówno dziecka, jak i swojego. Zachęcam do zapoznania się z lekturą. Na pewno nie będzie to czas stracony.

 Tekst: Izabela Majta

1. „Jak kochać dziecko. Dziecko w rodzinie”, Wyd. Towarzystwo Wydawnicze w Warszawie, Warszawa 1918 Kraków; Wyd. Rzecznik Praw Dziecka, Warszawa 2012.

2. B. Smoleńska-Thiess, Korczakowskie narracje pedagogiczne, Wyd. Impuls, Kraków 2013.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Ustawienia w piłce siatkowej

Obrona i asekuracja w piłce siatkowej – teoria i praktyka

Przyjęcie w piłce siatkowej

Atak w piłce siatkowej

 

Rozegranie w piłce siatkowej

 

Analiza wpływu rozkładu i skuteczności ataku ze względu na pozycję rozrywającego

Andrea Gardini – Blok

Pistolet VIS wz. 35 – broń której zazdrościli nam nawet Niemcy