Fiat
Cinquecento to auto, którego często nie spotyka się już na drogach. Niemniej istotnym
wydaje się fakt, że po „erze” malucha, Cinqucento było odważnym krokiem w
kierunku przyszłości. To jak potoczyły się losy ojczystego koncernu wie chyba
każdy. Ale w kraju nad Wisłą w dalszym ciągu są zwolennicy tego małego auta. Sprawiają,
że na ich widok odwracamy głowy, tak jak w latach 90-tych.
Jesteś
właścicielem Cinquecento. To pierwszy egzemplarz, czy kolejny?
Moja przygoda z motoryzacją zaczęła się właśnie od Fiata
Cinquecento Sporting. Mam do tego auta sentyment do tej pory.
Model Cinquecento 0.7 był w rodzinie odkąd pamiętam i
to było pierwsze auto którym się poruszałem o własnych siłach. Zapragnąłem
własnego i tak pojawił się pierwszy Sporting. Gdzieś usłyszałem o Cento Mani
Lublin i tak poznałem ludzi tak samo związanych z tym modelem. Pierwszy zlot
fajne auta jeszcze lepsi ludzie i pomyślałem, że to jest super! I zapadła decyzja
o swapie na 1.2 8v mpi do którego niestety nie doszło.
Moje pierwsze CC skończyło na złomie przez swój stan
blacharski i całe lato do pracy jeździłem rowerem. Zbierałem na nowe auto. Pod
uwagę brałem oczywiście tylko fiata. I znalazłem! Jest! Idealny… ale za drogi.
Porozmawiałem z właścicielem przez telefon i o aucie wiedziałem prawie
wszystko. 1.4 16v pod maską, z pomarańczowymi obręczami Mangels, zawieszenie lekko
obniżone, a w środku siedzenia z Alfy GTV. Niestety cena mnie przerosła. Jako
stażysta nie mogłem sobie na wiele pozwolić, wiec szukałem dalej. Po upływie
trzech tygodni dostałem telefon z informacją, że cena auta radykalnie spadła,
ale tylko na tydzień i tylko dla mnie. Nie zastanawiałem się już wtedy. Pojechałem
po niego.
Chyba każdy,
kto szuka ciekawej bazy musi zmierzyć się z podobną sytuacją. Kupiłeś go w
końcu, co działo się dalej?
Wizji co do auta nie było. Byłem zachwycony mocą i
prowadzeniem szybkiego i sztywnego w zakrętach fiacika. Oczywiście apetyt
rośnie w miarę jedzenia i z czasem zaczynają wpadać do głowy nowe pomysły. Staram
się go cały czas modyfikować.
Pierwszą "zmianą" auta był odrapany lewy
błotnik. Oczywiście nie planowałem tego. Pani nie zauważyła mnie na skrzyżowaniu...
i ta sytuacja doprowadziła do tego, że nie będę tym autem jeździł na co dzień.
Kolejną modyfikacją był zakup deski rozdzielczej okrytej flokiem.
Twój
egzemplarz pozbawiony jest zbędnych ozdób. Uwagę przykuwa koło i niskie
zawieszenie.
Auto z zewnątrz wiele się nie zmieniło poza wydrapanym
lakierem na błotniku i drzwiach i którymś już z kolei kompletem kół. Obecnie
Schmidt Modern-Line r15 4x8j i opony 165/50 i wyciągnięte nadkola aby to koło
zmieścić. I oczywiście system Air Ride.
Trzeba
przyznać, że robi to wrażenie. Jeszcze większa ingerencję widać w środku.
W środku rozebrałem auto do gołej blachy. W pierwszej
kolejności zająłem się konserwacją podłogi. Potem dodałem wspomnianą już deskę
i rollbar pochodzący od Ireneusza Górnego. Żeby podkreślić jeszcze bardziej
charakter tego małego auta założyłem czarną podsufitkę, elektryczne szyby,
oryginalne boczki pod głośniki w drzwiach oraz kierownicę Raid Hp o średnicy
32cm. Na tym się nie skończyło. Do całości dołączyły dodatkowe zegary Auto
Gauge Boost Egt i temperatury oleju. Poza tym widoczne są zegary Viair ciśnienie
w butli i w okuciach. Nie mogłem się powstrzymać i zakupiłem licznik z wersji Sporting
z tarczami Indiglo.
Dobrze
przejdźmy zatem do kwestii najistotniejszej. Silnik 1.4 w aucie poniżej tony…
Tak, auto kupiłem z silnikiem 1.4 16v. Po roku użytkowania
trafiła się okazja, aby kupić silnik 1.2 8v turbo. Dzięki temu zabiegowi w moim
silniku zagościła pierwsza turbina. Niestety silnik wytrzymał tylko jeden
sezon. Nie wytrzymały pierścienie. Zastanawiałem się przez chwilę czy remontować
awarię, ale skusiłem się na kolejny silnik – 1.4 16v T-Jet 150hp. Składałem go
już sam: turbo gt2860 wtryski 430cc Boscha kolektor z kwasówki custom, cały
silnik strojony na Det 3, aktualnie 1.3 bara.
Dużo frajdy
sprawia mi dłubanie przy nim składanie nowych rzeczy ale największa frajda to
raczej jazda. Spartańskie warunki: głośny wydech, twarde zawieszenie i pisk
opon prawie na każdym biegu!
Projekt
budujesz sam, czy korzystasz z pomocy wyspecjalizowanych warsztatów?
Auto staram się budować sam. Poza takimi rzeczami jak
spawanie rollbara czy kolektora wydechowego. Często pomagają mi koledzy,
operacje z silnikiem nie należą do łatwych. Poza tym auto ani razu nie było u
żadnego mechanika.
Często bywam na zlotach auto raczej
przyciąga uwagę, ale nagroda była do tej pory chyba tylko jedna – Low Fest
kategoria PERFORMANCE.
Za oknem
prawie zima. Co się aktualnie dzieje z autem?
Przez zimę chcę zmienić kilka rzeczy: Dp Cooler Det
oraz większe wtryski. Do tego wydajniejsza pompa i strojenie na okolice 280
koni. Na koniec będę chciał poprawić stronę wizualną.
Dziękuję za
rozmowę. Do zobaczenia na zlotach!
Znajdziecie nas na fb: MINTS oraz Cztery Kółka Mariusz Majta
Komentarze
Prześlij komentarz